08 listopada 2015, 15:48
Tak to już trzeci dzień znajomości mojej z K i P z panem S. Jestem szczęśliwa, że mogłam poznać tak wspaniałą osobę. Nawet nie przypuszczałam, że K to taka kochana dziewczyna. Przecież ja ją widywałam w kościele, sklepie, na ulicy pamiętam nawet jak kiedyś czekałam na busa i ona stała taka spokojna miałam do niej zagadać ale się wstydziłam.. ale dobrze, że teraz sie poznałyśmy. To wszystko dzięki P. Tak jak wczorajszego dnia P pisze do mnie i do K, że odwiedzi nas mając na myśli, że odwiedzi pana S jej ukochanego. Dzisiaj akurat P przyjechała do nas rowerem. To było dziwne ale no coż miłość zmienia ludzi i to właśnie zrobiło z P. Ale P wyszło to jak narazie na dobrą stronę. Tak jak od paru dni poszłyśmy do sklepu. A następnie koło boiska na ławeczki. P miała nadzieję, że dzisiaj też będzie S. Okazało się, że dzisiaj mają trening strażacy i P była bardzo smutna i chciała jechać do domu.. Ale jaj jej mówię, że pan S jest też w straży jak się o tym dowiedziała to zaczęła mnie przytulać. K zaczęła się śmiać z P, że do domu chiała jechać bo go nie było. Po paru minutach ja z K zabrałyśmy P telefon i położyłyśmy na boisku. Akurat wziął go pan S. Ja i K takie dumnie z sobie, że się nam udał nasz plan. P była na nas "zła" ale w głębi duszy nam dziękowała za to. Potem tam poszła do niego P żeby jej oddał ten telefon ale on nie chciał, ponieważ chciał się z podraznić. To wszystko co się działo widziała taka dziewczyna O, dobra znajoma pana S. Widać było jaka była zazdrosna o to wszystko co on robi z P. Jak by mogła to by ją tam pobiła. Pózniej P wróciła do nas bez telefonu. Po jakimś czasie S przyszedł do nas i siadł koło nas. Powiedziałam do K żebyśmy ich zostawiły. Nwet P nie zauważyła, że nas nie ma co za menda co nie xDD. Po tem oddał jej ten telefon i poszedł do domu. Wtedy jakby nigdy nic P do nas wróciła jeszcze bardziej zakochana niż była. Jeszcze sobie trochę psiedziałyśmy i pogadałyśmy. Wracając do domu P szła jak pijana. Tak na nią miłość działa. Bałam się o nią jak ona wróci do domu, czy da radę jechać tym rowerem. Ale się jej udało, chociaż tyle bo jeszcze bym ją na sumieniu miała.. K też musiała iść do domu niestety. Wszystkie się pożegnałyśmy i każda poszła w swoją stronę. Kiedy już P była w domu dziękowała nam, że zabrałyśmy jej telefon i mogła z nim pogadać. Taki był dzisiejszy dzień :)